Właściwie to kłamałam, bo już się "zaprzyjaźniłam" z tą okolicą. No bo jak się nie zakochać w pięknej kamienicy, stojącej wśród równie cudownych "koleżanek", dumnie prezentujących się na ulicy, której drugi koniec wpada do samego centrum tętniącego życiem starego miasta. Jak nie lubić tych starych krętych schodów, wyślizganych od ilości stóp, które się po nich wspięły, ciasnej windy, rodem ze starych francuskich filmów, balkonu wychodzącego na przytulne podwórze i wreszcie cudownie urządzonego wnętrza naszego mieszkania?? Gdyby tego było mało to zaledwie 5 minut od naszego lokum znajduje się genialny park. Jeden z największych w tym mieście, ze świetną trasą biegową dookoła jeziora Brunnsviken. Wystarczy się tam wybrać, żeby poczuć się jak na wakacjach. Po alejkach zasuwają króliki, w trzcinach brodzą czaple siwe, na rozległych, równo skoszonych trawnikach pasą się bernikle kanadyjskie, a na płocie okalającym letniskową rezydencję monarchy, dostojnie siedzi i spogląda na przechodniów Rybołów. No ja Was proszę!!!
Hagaparken spodobał mi się tak bardzo, że musiałam wyciągnąć do niego Filipa na... jogging. Jeszcze butów do biegania nie zdążyłam zasznurować, a mój luby, który ostatnio jakby nauczył się czytać w moich myślach, rzucił z kuchnii: no i pewnie chcesz kochanie obiec to jezioro?? Nieśmiało szepnęłam, że tak. Myślałam, że przyznając się do mojego niecnego planu stracę kompana, ale tak się nie stało. Filip podjął wyzwanie i kilka minut później śmigaliśmy po ścieżkach wzdłuż Brunnsviken. Skubaniec dotrzymał mi kroku i przebiegliśmy ramie w ramię ponad 14km. Zajęło nam to trochę, bo 90minut, ale dzięki temu niedzielę możemy zaliczyć do udanych. Nie wspomnę już jak nam obiad smakował.
Ale tam ładnie! To po co się przeprowadzać w inne miejsce hmm?
OdpowiedzUsuńEh no właśnie, bo firma Filipa chce żebyśmy mieszkali JESZCZE bliżej centrum, a że tamto mieszkanie jest wolne dopiero od 18 kwietnia to umieścili Nas na "chwilę" w tym... ale tam też jest park...ale na pewno nie taki fajny:P
Usuń