czwartek, 27 listopada 2014

Moja biegowa playlista-osobista - Top 10

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam biegać przy muzyce i pomimo, że na "empetrójce" mam dziesiątki utworów to tylko niewielu ponad 20 słucham na okrągło i to właśnie gdy one lecą zaczynam biec szybciej i z jeszcze większym uśmiechem na twarzy. Na to chwilę w gorącej 20 znajduje się:







 

 




Do ostatniego kawałka dorzucam pozdrowienia dla mojej kochanej Kaliny :* Love YOU!!! <3

Oczywiście czekam na Wasze propozycje :)

PS. Wiem, wiem, to jest tylko 10 utworów... kolejne 10 w następnym odcinku ;)

środa, 26 listopada 2014

Z dziennika życiowego rozbójnika!!!

Już trzeci raz zabieram się za napisanie tego tekstu i znów  czuję to samo. Tyle chciałabym Wam opowiedzieć, że w rezultacie moje myśli zaczynają gonić się po mojej głowie jak dwa tuziny kauczuków wrzuconych z ogromną siłą do małego, zamkniętego pomieszczenia. Tłuka się te gumowe kulki, obijają i co chwilę zmieniają kierunek. Absolutnie nie jestem w stanie skupić się na jednej rzeczy, dlatego postanowiłam opisać wszystko jednocześnie i na dodatek zrobić to w formie zabawy pod tytułem- Prawda czy fałsz? Opiszę Wam poniżej kilka wydarzeń, przemyśleń, historii, a Wy będziecie musieli sami zdecydować, gdzie wkradł się duszek kłamczuszek :D

1. Znów się przeprowadzamy. W prezencie świątecznym nasz cudowny najemca napisał nam maila o treści: niestety potrzebuję mieszkania z początkiem nowego roku, więc nie przedłużę Wam umowy, mam nadzieję, że to nie kłopot, pozdrawiam.

2. Osobiście podjęłam się odpisania na tą radosną wiadomość, a oto jej treść: To żaden problem, rozumiemy i bardzo się cieszymy. Właśnie skończyłam zdrapywać kilkuletni brud z szafek w kuchni i rozpakowałam ostatni karton, z radością zacznę pakować się z powrotem. Oczywiście zapłacimy za grudzień mimo tego, że musimy przeprowadzić się jak najszybciej, czyli w pierwszych dniach tego miesiąca, bo mamy już wykupione bilety na święta. Poza tym lubimy wyrzucać forsę w błoto! Ponad to nie mamy już w Szwecji auta, więc strasznie się cieszymy, że sobie przeniesiemy nasze rzeczy na plecach. Wspaniale będzie móc zaoszczędzić na siłowni.
PS. Johnass był tak oczarowany moim mailem, że podarował nam w prezencie świątecznym grudniowy czynsz :D 

3. Znaleźliśmy już mieszkanie, podpisaliśmy umowę i już 1 grudnia, z pomocą przyjaciół przeprowadzamy się na Telefonplan. Właściciel to młody szwed, który nienawidzi zimy w swoim rodzinnym kraju, więc co roku wyjeżdża na 5 miesięcy do Tajlandii. Tym razem wiemy na czym stoimy, wstawimy kartony i nie ruszymy ich aż do kwietnia, czyli do kolejnej przeprowadzki.

4. Mała retrospekcja. Podczas mojej ostatniej podróży z Polski do Szwecji poznałam świetną dziewczynę (Ewcia- pozdrowienia), która w rozmowie zasugerowała mi, że mogłabym spróbować dostać się w Szto na Akademię Sztuk Pięknych. W pierwszej chwili pomyślałam: JA??!! NO NA BANK!
Jednak kilka dni temu, gdy podpisywaliśmy umowę z Johnnym, padło pytanie czym się zajmuję, a gdy opowiedziałam mu o moim szalonym włóczkowym BIKEandSOULowym biznesie to On z radością mnie poinformował, że nie dość, że zna mój rowerowo-włóczkowy billboard, który stoi pod parlamentem to na dodatek tuż obok mieszkania, które nam wynajmuje jest Akademia Sztuk Pieknych!!!! Zachęca mnie gorąco do zainteresowania się tą uczelnią, bo możliwe, że są kierunki w języku angielskim, a jeśli nie to na pewno mogłabym poznać tam świetnych ludzi, którzy pomogliby mi się rozwijać, dostać do artystycznych środowisk itp. Czy to jest znak??

5. Ostatnio dostaję tak wiele cudownych maili, pomysłów, zdjęć, wiadomości, komentarzy i całej masy cudownej energii, w różnej postaci, że unoszę się nad ziemią.  Strasznie Wam dziękuję, czuję się jak taka wielka bateria słoneczna zasilana ludzkimi ciepłymi myślami.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym pominęła jeden drobny szczegół. No po prostu muszę się z Wami tym podzielić.
Otwieram kilka dni temu kreator bloga, a tam "chmurka" z informacją, że dostałam nowy komentarz, zaglądam, a tam pod postem- Deszcze niespokojne takie oto słowa: "ale ty jesteś brzydka". Zerwałam się i zaczęłam biegać po mieszkaniu. Filip zdziwiony zapytał: co się stało? A ja odrzekłam: Fiiiiliiip! Chyba zaczynam jednak podbijać świat internetu, mam pierwszy komentarz z cyklu "hejt" Hurrraaaaaa!
 Pewnie i Was dziwi moja reakcja, więc już tłumaczę. Jakieś trzy lata temu, gdy dopiero zaczynałam przełamywać się do założenia bloga, czytając jakieś całkiem przyjaźnie napisane vademecum, gdzieś w ostatnim akapicie natknęłam się na zdanie: "Kiedy będziesz wiedziała, że Twój blog zaczyna cieszyć się popularnością? Gdy zdobędziesz 1 podły komentarz!" No i stało się!
Dziękuję!

6. Byliśmy w weekend na spotkaniu informacyjnym organizowanym przez Towarzystwo Polaków OGNIWO. Było bardzo miło, dowiedzieliśmy się kilku przydatnych rzeczy, ucięłam sobie pogawędkę z bardzo miłą dziewczyną, rozdałam swoje ulotki, a gdy podeszłam zapytać cudowną prelegentkę z Göteborga o kilka interesujących mnie kwestii usłyszałam tyle miłych słów, że zmiękły mi kolana. Nie miałyśmy za dużo czasu na rozmowę, ale mam kontakt i nie zawaham się go użyć. Jeśli ktoś z Was, rodaków mieszkających w Szwecji będzie potrzebował pomocy z zakresu prawa/działania urzędów/składania i wypełniania dokumentów, dajcie znać, Pani Anna jest specjalistką w tych dziedzinach.

6. Po wykładzie ruszyliśmy w miasto, bo jak dowiedzieliśmy się od Polki w Szwecji  , oficjalnie udekorowano miasto przed świętami! Było bajecznie, magia światełek wprost zniewalała, a dekoracje sklepowe powodowały, że czułam się jak małe dziecko z cukrzycą, wpuszczone do sklepu z cukierkami :P


No a gdy dorwałam łosia... no to musiałam go pogłaskać :D


7. Zostałam oficjalnie przyjęta do Klubu Polek Na Obczyźnie, jestem tym faktem wzruszona i niesamowicie podekscytowana. Udało mi się też wziąć udział w projekcie moja historia- mój tekst ukaże się 12 grudnia, znajdziecie go tutaj, bez obaw :)

8. Już w następny weekend wezmę udział w imprezie Mikołajkowej, gdzie będzie można wygrać BIKEandSOULowe prezenty! Będzie się działo! Zapraszamy oczywiście wszystkich czytelników ze Stockholmu wraz z pociechami do wzięcia udziału w zabawie, więcej informacji znajdziecie TUTAJ! 

9. Nawiązałam kontakt ze świetną dziewczyną, specjalistką z dziedziny komunikacji, która bardzo mi pomaga, udzieliła mi wielu cennych wskazówek i dodała mi jeszcze więcej pewności siebie! Strzeżcie się :D Wszystkim właścicielkom i właścicielom małych i mikro biznesów serdecznie polecam kontakt z Panią Anną Fuks. Indywidualne podejście do klienta, pełen profesjonalizm, szybka analiza i wyniki pracy, bardzo, ale to bardzo przystępne ceny, a wszystko dopełnione świetnym przekazem, który nie załamuje tylko motywuje do działania! Pani Aniu bardzo dziękuję!

10. Jak wiecie napisałam tekst do Wysokich Obcasów. Niestety nie został opublikowany. Mimo uczucia zawodu, stwierdziłam, że w zasadzie to musiało się tak skończyć, bo moja historia nie do końca wpisywała się w tematykę konkursu, więc... więc się nie poddam i będę pisała do WO do skutku!!! Zasypię ich listami, tekstami, zdjęciami, swoją pozytywną energią...właśnie przygotowuję się do pierwszego maila. Obiecuję, że jeszcze o mnie przeczytacie!!! Jeśli nie uda mi się tego osiągnąć w duchu pacyfizmu to wedrę się siłą do ich siedziby i nie wyjdę do póki nie trafię na okładkę!!!

11.  Nawiązałam jeszcze kilka obiecujących kontaktów, ale efektami współpracy pochwalę się dopiero jak ujrzą światło dzienne. Trzymajcie kciuki, bardzo tego teraz potrzebuję.

12. Wracałam ostatnio z joggingu, zahaczyłam w drodze powrotnej o sklep, wychodzę, a na środku placu w Bandhagen stoi staruszek w samych majtkach i bokserce. Mija go cały tłum ludzi i nikogo to nie dziwi. Ja jednak nie mogłam przejść obok niego obojętnie, więc ściągnęłam słuchawki i pytam czy nie potrzebuje pomocy? A on na to zupełnie poważnie, całkiem świadomie: nie, nic się nie stało, wyszedłem tylko wyrzucić śmieci. Dopytałam jeszcze czy na pewno wie gdzie jest, a gdy upewniłam się, że starszy pan wyszedł świadomie w bieliźnie, poleciałam do domu.

13. Ostatnio nie mogąc spać, a nie chcąc przeszkadzać Filipowi,wiercąc się i kręcąc, wzięłam laptopa, porwałam wszystkie możliwe koce i poduszki iiiii..... wskoczyłam do wanny.  Pracowałam w łazience nad paroma projektami do 5 nad ranem. W umywalce miałam notatki, na klapie muszli klozetowej przybory, na kolanach laptopa, a w mydelniczce łokieć :D
Dlaczego łazienka? Zgadnijcie sami :)



Serdeczne pozdrowienia dla Oli z Gdyni- Twoja wiadomość ucieszyła mnie ogromnie, już nie mogę się doczekać wiosny i naszego spotkania ;) Uściski dla Pauliny- Twój mail wzruszył mnie do łez, siłka/jogging w grudniu?? Pani Bożenko działamy! Jest Pani cudowna! Maja czekam na ciąg dalszy twoich przygód! Ewcia czekam na info po 4 grudnia,ta kawa przejdzie do historii! Majlena dziękuję za wzmiankę na mój temat na Twoim fanpage'u!

Dziewczyny jesteście zwyczajnie nadzwyczajne!!!


wtorek, 25 listopada 2014

Bardzo zdrowa strucla drożdżowa

Nie ma jak kawka, ale żeby kawa smakowała to trzeba ją podać w towarzystwie... np ciacha. Jak wiecie uważam na to co jem więc, gdy zamierzam coś upiec sięgam po mój kajecik z "lajtowymi" przepisami i wertuję. Zawsze trochę modyfikuję, tu coś dodam, tu zamienię i wychodzi coś innego niż planowałam. Tym razem postanowiłam podrasować przepis na mój kochany placek drożdżowy, który zwykle wychodzi mi za suchy. Wyszło świetnie, mogę z czystym sumieniem go polecić!

Składniki:

  • 350 g mąki
  • 1 jajo
  • 1 żółtko
  • 3 łyżki masła (ja połowę, a czasem nawet całość, bo rzadko mam masło w domu, zastępuję dobrą oliwą)
  • 1 szklanka mleka
  • 50g drożdży
  • 2-3 łyżki cukru
  • szczypta soli 
  • 1 średni słoik ulubionego niskosłodzonego dżemiku, najlepiej z domowej spiżarni. U mnie był malinowy, słodzony stevią, z owoców zebranych podczas wyprawy rowerowej na archipelag :)
  • garść włoskich orzechów (można je wcześniej uprażyć na patelni (bez tłuszczu!!!), ale nie jest to konieczne)
  • jeśli lubicie ciacha bardziej słodkie to polecam całość dosłodzić stevią lub innym naturalnym słodzikiem.

Przepis:

Mąkę przesiewamy prosto do dużej michy, robimy dołek, wkruszamy do niego drożdże i zasypujemy cukrem. Całość zalewamy połową ciepłego mleka (mleko nie może być gorące, bo "zabije" drożdże, musi być podgrzane do temperatury, w której spokojnie będziemy mogli do niego włożyć palec). Miskę przykrywamy czystą ściereczkę i odstawiamy na 15 minut. Po tym czasie dodajemy resztę składników i wyrabiamy ciasto ok 10 minut. Ciasto ma gładko odchodzić od ręki (w razie czego podsypujemy podczas wyrabiania mąką), musi być plastyczne, napowietrzone i miłe w dotyku, gdy już takie jest znów odstawiamy je w ciepłe miejsce na 10-15 minut przykryte szmatką. Po tym czasie rozwałkowujemy naszą kulkę na duży prostokąt-ciasto nie może być zbyt cienkie. Smarujemy dokładnie naszym dżemikiem, posypujemy posiekanymi grubo orzechami i zawijamy (szerszy brzeg). Gotowy rulon układamy dowolnie na blaszce, ja swój zawinęłam w rogala i ułożyłam w tortownicy. Na konie nacinamy całość nożykiem i w tunelu, który powstał układamy resztę orzechów.
Blachę wkładamy do rozgrzanego do 170-180 stopni piekarnika i pieczemy ok 45 minut. Warto czasem zajrzeć do środka. Gdy nasza strucla zarumieni się na złoto można spokojnie wyjąć ją z pieca.
Ciacho naprawdę wychodzi rewelacyjne, jest wilgotne, cudownie pachnie i dziwnie szybko znika :)

Smacznego!




piątek, 21 listopada 2014

Dlaczego kocham jogging mimo szczerej nienawiści do biegania?

Od dziecka nienawidziłam biegania. Wkurzało mnie, że podczas tej czynności dyszałam jak pies, wściekle się pociłam i łapałam kolkę. Na dodatek stresowałam się, że gdy kogoś minę, usłyszę kąśliwy komentarz typu :"biegaj grubasie, biegaj!", że ludzie będą śmiać się w myślach z mojego trzęsącego się jak galareta ciała itp. Jednak przełamałam strach, zaakceptowałam sapanie, okiełznałam kolki, a pocenie w stylu "jak spod prysznica" uznałam za oznakę mojej waleczności. W rezultacie po 7 latach (z przerwami oczywiście, bo niestety czasem lenistwo brało górę) wychwalam ten sport pod niebiosa i przełamując swoją niechęć i obrzydzenie, uprawiam jogging nawet 6 razy w tygodniu i polecam każdemu! Oto dlaczego:

1. Bo jestem wtedy sama ze sobą, jest tylko moje ciało, jego rytm i moje myśli. Mogę wtedy marzyć, rozwiązywać problemy, pisać w głowie teksty, którymi chcę się z Wami podzielić (ten post powstał wczoraj, gdy robiłam podbiegi w Hogdalen)

2. Bo to jest tylko mój czas, niczego wtedy nie muszę, nikt mnie wtedy nie nęka, nikt niczego ode mnie nie chce (polecam zostawienie telefonu w domu!)

3. Bo jogging uczy mnie kochać moje ciało, wsłuchiwać się w jego potrzeby, świadomie oddychać, odczuwać pracę mięśni i akceptować jego wygląd.

4. Bo sama decyduję czy chcę się ściorać czy tylko lekko spocić, bo robię to tylko i wyłącznie dla siebie.

5. Bo czuję się wtedy wolna, czasem wręcz mam wrażenie, że frunę nawet wtedy gdy człapię, ledwo odrywając nogi od ziemi.

Po treningu z najlepszym trenerem EVER!!!
6. Bo jak mam ochotę to mogę biegać w grupie, a biegacze to świetni ludzie, pełni radości, uśmiechu i pozytywnej energii. W tym miejscu serdecznie zachęcam do dołączenia do bezpłatnej akcji "Biegaj z Nami na Stadionie Śląskim" (w każdy wtorek o 18:00) Treningi prowadzi znany i lubiany August Jakubik, który motywuje uśmiechem, dobrym słowem i zaraża miłością do biegania. Cudowny człowiek, wspaniały trener, niesamowity sportowiec! POLECAM GORĄCO! Sama z uwagi na przeprowadzkę nie mogę brać udziału i bardzo mi tego brakuje!

7. Bo jogging to siła, a ja chcę być silną, niezależną kobietą, która pokona każdą przeszkodę!

8. Bo podczas wysiłku wydzielane są endorfiny, które wywołują poczucie szczęścia, radości, samozadowolenia! Moje hasło to :Sport zamiast używek!!!

9. Bo dzięki intensywnemu poceniu się wydalamy z naszego organizmu toksyny. Dlatego zaraz po przyjściu do domu natychmiast wskakuję pod prysznic żeby je spłukać

10. Bo lubię udowadniać przechodniom, spacerowiczom, wszystkim których mijam , że GRUBAS TEŻ CZŁOWIEK!

11. Bo nie potrzebuję do tego żadnego karnetu, specjalistycznego sprzętu czy godzin otwarcia klubu. Biegam kiedy mam czas i ochotę. Wystarczą mi porządne buty i dres.Nie muszę się malować, zastanawiać w co mam się ubrać. Po prostu wskakuję w obuwie sportowe...opaskę z mojej nowej kolekcji... i lecę!


Opaska dla fanów biegania do kupienia w BIKEandSOUL




12. Bo w mieście, w którym teraz mieszkam biegają wszyscy! Młodzi, starzy, grubi, chudzi, z wózkiem, bez wózka, smutni i weseli...WSZYSCY!

13. Bo lubię się rozciągać, a stretching po joggingu to podstawa!



A Polska Biega znacie?? Polecam!



niedziela, 16 listopada 2014

Biegiem w nieznane!

Już miałam złapać doła, smucić się i beczeć, bo tęsknota za bliskimi znów daje się we znaki, ale zamiast tego, wzięłam się mentalnie za fraki, lekko przydusiłam swoje wewnętrzne NIE kolankiem,  wskoczyłam w obuwie sportowe marki X i ruszyłam na alejki i trawniki ganiać zające, i wysiłkiem wykurzać fatalny nastrój. Już po kilkunastu minutach intensywnego biegu ciemne chmury wiatr przegonił, a osiedlowe szaraki zaczęły się ze mną bawić w berka. Magia endorfin znów zadziałała! Zmusiłam się jeszcze do podbiegów i truchtem z rodzaju SUPER SLOW (mam teraz maks pod górkę do domu:P) zaczęłam się kierować do bazy. Zdyszana dopadłam drzwi od klatki i wtem... yyyyyyyy jaki do cholery był kod do drzwi? yyyyyyyyyyy aha nie pamiętam, bo mieszkam tu dopiero kilka dni i zwykle używam kluczy yyyyyyyyy a dziś kluczy nie wzięłam, bo jest weekend i Filip jest w domu yyyyyyyyy aaaaaaaaa PRZECIEŻ W TYM POKRĘCONYM PÓŁNOCNYM KRAJU NIE MA DOMOFONÓW!!!!!! Oblał mnie zimny pot i zaczęłam z nerwów biegać wokół bloku, zaglądałam w nasze okna i zastanawiałam się po jakim czasie F. zacznie się zastanawiać czemu tak długo mnie nie ma i ile zajmie mu zebranie się i zejście na dół w celach poszukiwawczych? Wreszcie odważyłam się stanąć pod naszym balkonem i "cicho krzyczeć" Fiiiiiiiiliiiiiiiiiip!!! Fi-lip!!! Fiiiiiiiiii-lip!!! Niestety okna mamy dźwiękoszczelne, a ja nie potrafiłam w obcym miejscu rozedrzeć japy na tyle głośno żeby mnie ktokolwiek usłyszał!
Zaczęłam marznąć, więc musiałam wykombinować jakieś inne rozwiązaniem, zanim zaczną mi sople sterczeć z nosa. Nagle gdzieś w oddali zaczął zarysowywać się kontur człowieka. Pobiegłam do niego, okazało się, że to młody przystojny wiking, który gdy streściłam mu moją sytuację, uśmiał się po pachy, po czym przywdział swoją srebrną zbroję, zeskoczył ze śniadego wierzchowca i obiecał mi pomóc.
Jego kod niestety nie zadziałał na moje drzwi, ale za to dzięki temu, że już nie raz pakowałam się w tarapaty, to na wszelki wypadek nauczyłam się numeru Filipa na pamięć. No i się przydał, nota bene już nie pierwszy raz :P Takie świry jak ja już tak mają :D
Wykręciliśmy i modliliśmy się żeby odebrał. Udało się! Mój luby zszedł otworzyć mi drzwi, a ja podziękowałam nieznajomemu (przedstawił mi się, ale ... też tak macie, że jak się komuś przedstawiacie to nie kodujecie jak nazywa się wasz rozmówca?) To była naprawdę miła przygoda, a pogawędka z nieznajomy znów pozwoliła mi uwierzyć, że i w tym nowy miejscu znajdę przyjaciół!
Ze względu na wczorajszą przygodę dziś zamiast joggingu był spacer, który gdy dopadłam osiedlową siłownię natychmiast przemieniłam w intensywny trening :)

był wioślarz... i były podbiegi :)

Okazało się, że mieszkamy w przepięknej okolicy, którą z każdej strony otaczają lasy, góry i skały!!! Wreszcie mogę przestać biegać wokół skwerka pod blokiem. Nie znoszę pierwszych tygodniu w nowym miejscu, najchętniej bym się wtedy zaszyła w domu jak niedźwiedź w gawrze i obudziła się na wiosnę. Jednak tak bardzo naładowałam akumulatory podczas pobytu w rodzinnym domu, że starczyło mi sił żeby przezwyciężyć niechęć do kolejnej zmiany otoczenia i truchtać do utraty tchu po Bandhagen, Hogdalen i okolicy. Bardzo mi się tu podoba, z każdym dniem coraz bardziej :)

BIKEandSOUL'owe czapy i opaski już grzeją nasze głowy :D


Nie wiem co bym zrobiła bez Filipa, treningów i Was?! Całe moje życie stanęło na głowie, a równowagę łapię tylko dzięki wsparciu najbliższych, włóczkowemu szaleństwu i Waszym pięknym mailom
i zamówieniom. Mam wrażenie, że jestem jak króliczek z Duracell'a, który zamiast z baterii w tyłku, czerpie siłę z otoczenia, ludzi i uczuć!!! DZIĘKUJĘ!!!

czwartek, 13 listopada 2014

Badamy się!!!!


Nie sądziłam, że to możliwe, ale jeszcze bardziej doceniłam możliwość spędzania kilku chwil na tej magicznej planecie zwanej ziemią! Wszystko za sprawą kilku dni spędzonych w szpitalu. Może to zabrzmi dziwnie, ale było cudownie. Salę dzieliłam ze wspaniałymi kobietami- Gosia, Maja ściskam Was mocno!!! Przekonałam się, że przyjaźń nie zna granic, nie patrzy na metrykę, nie zagląda do historii i może się wykluć między osobami w każdym wieku.
Mimo ciągłego kłucia, sikania do słoja, biopsji i innych "przemiłych zabiegów" wszystkie 3 cieszyłyśmy się każdą spędzoną wspólnie chwilą, śmiałyśmy się do rozpuku, biegałyśmy po schodach do kawiarni, urywałyśmy się na spacerniak, zarywałyśmy nocki, ćwiczyłyśmy i trzymałyśmy sztamę. Gosiu wiem, że wskoczyłaś pierwsza do pokoju badań na biopsję, bo chciałaś mnie uspokoić...to zadziałało, gdy wyszłaś z uśmiechem i powiedziałaś, że było fajnie to naprawdę mi ulżyło...dziękuję! Maja... urządzenia derby na sikanie było świetnym pomysłem, ubawiłam się po cyce :D
Doceniam każdą chwilę jeszcze bardziej, nie narzekam już wcale, bo życie jest zbyt krótkie i ulotne na takie pierdoły. Poznałam ciężko chore osoby, w których było tyle wiary i szczęścia, że mogłyby obdzielić tuzin smutasów, każda!  Dziewczyny jesteście niesamowite!!! Pozdrawiam cały oddział Endo i Onko!
Nie mogę też zapomnieć o wspaniałym personelu oddziału Endokrynologii w Katowicach! Czułam się otoczona opieką w każdej sekundzie mojego pobytu. Pielęgniarki były jak chodzące anioły, uśmiechnięte, empatyczne, zawsze zagadywały w momencie wkłucia, zresztą robiły to tak delikatnie, że prawie nie czułam ;) Jesteście cudowne! Lekarze, którzy troszczą się o pacjentów, są serdeczni, chętnie odpowiadają na pytania, wiedzą, że pacjent niezależnie od choroby, która go nęka jest wystraszony, więc trzeba go uspokoić... okazuje się, że nie tylko w serialach pacjenci są uśmiechnięci, a sale słoneczne.
Ceglana- Wielki Szacun!!!!

Teraz już tylko czekam na wyniki i niezależnie od nich unoszę głowę wysoko, na twarz wrzucam szeroki uśmiech i biegnę spełniać swoje marzenia.

BIKEandSOUL żyj kolorowo!!!
PS. Ostatniego dnia obudziły mnie takie oto słowa wykrzykiwane przez szpitalny radiowęzeł: Iga Iga wbijaj na pobranie!!!! Dla wszystkich pielęgniarek, które mnie kłuły 30% zniżki ;) Uwielbiam Was dziewczyny!!!!