wtorek, 1 kwietnia 2014

Pierwsze potknięcia.

Jako, że w ostatnim opublikowanym poście się "asiłam" i chwaliłam to teraz będę marudziła. A co?! Nie wolno??!! Każdy może się smucić, nawet w Sztokholmie. Do wczorajszego ranka jakoś się trzymałam, ale gdy po południu znalazłam za szybą mandat to złapałam doła. Kurde nie dość, że cały dzień siedziałam w samochodzie, bo mieszkanie miało być otwarte o 12:00 ale ktoś się pomylił i otworzył je dopiero o 15:00...a Filip musiał jednak jechać do pracy, bo facet, który miał go wprowadzić w projekt wziął urlop i wczoraj był ostatni dzień w firmie. No i musiałam siedzieć w "mondku" pod naszą kamienicą i pilnować naszych gratów. Dwa razy zaczepiałam straż miejską widząc, że mnie spisują, grzecznie wyjaśniałam sytuację, a oni zamiast mi powiedzieć, że chodzi im o bilet parkingowy, to mi coś "cedzili" o tym, że stoję 7 metrów od pasów, a trzeba 10! W końcu się wkurzyłam i przestawiłam samochód. Robiąc rundkę w poszukiwaniu lepszego miejsca znalazłam market, do którego oczywiście podreptałam gdy tylko bezpiecznie zaparkowałam auto. No i nawet na głupich zakupach musiałam się zdenerwować, bo gdy chciałam zapłacić kartą to wyskakiwał komunikat, że nie mam wystarczających środków...a wiedziałam, że mam...nieśmiało zagadnęłam kasjera, że mam euro i chciałam dopytać gdzie jest kantor, ale on się szybko uśmiechnął i podał mi cenę zakupów w eurasach:D:D:D Ufff nie wiem jak w innych sklepach, ale w Coopie można płacić w obu walutach. Zabrałam "obiad" i wróciłam do fury. Jako, że tutaj nadal jest zimno, w szczególności jak się siedzi w aucie, to zakutałam się w płaszcz i koce, i przycięłam komara. Jak się obudziłam to jakieś żółte badziewie powiewało za wycieraczką. Nadal jakoś się trzymałam, no bo co miałam zrobić?  ale jak wrócił Filip i zarzucił mi, że dałam sobie wlepić mandat to się poryczałam. Nie dość, że jestem skołowana tą całą nową sytuacją, hotele, mieszkania, pozwolenia na pobyt, szukanie pracy, nawet zakupy w sklepie mnie przerażają, bo nie dość, że wszystko ma jakieś dziwne nazwy to jeszcze ceny są kosmiczne, to na dodatek po całym dniu w aucie usłyszałam, że dałam ciała, bo mi mandat wlepili. Szkoda tylko, że kierowca zapomniał biletu parkingowego kupić, albo chociaż mi koron zostawić żebym mogła to zrobić!!!W napadzie złości chciałam spuścić obiad w toalecie, ale jak sobie przypomniałam ile mnie kosztował nerwów i kasy to nałożyłam go nam na talerze, daliśmy sobie po całusie i wszamaliśmy pierwszą szwedzką strawę czyli spaghetti:P






2 komentarze: