wtorek, 16 kwietnia 2013

Wiosenne porządki

W związku z "tornadem" vel zmutowanym wirusem Alfa, który przeszedł przez moje ciało nastąpił u mnie znaczny spadek formy. Do tego jakieś wiosenne zawirowania hormonalne i dziwne humory. W efekcie powrót do aktywności idzie mi jak po grudzie. Głupio mi się nawet do tego przyznać, bo wszyscy są w takiej euforii w związku z tą piękną pogodą i nadejściem wiosny, biegają po ulicach w jakimś radosnym uniesieniu, uśmiechają się i pewnie z rozkoszą uprawiają sporty. Wyjdzie na to, że jednak siedzi we mnie cholerny malkontent. Jednak nie jest jeszcze tak źle. Wczoraj Filipowi udało się namówić mnie na spacer, który przerodził się w jakiś cholerny  5 km marsz, a dziś zaplanował otwarcie sezonu rowerowego i nocną rundkę po Bytomiu i miastach partnerskich. Jutro już muszę iść pobiegać inaczej będę skazana na pomysły mojego lubego. Jednak jestem zgryźliwa...kto by pomyślał?? Tak to już bywa, że ja też czasem jestem upierdliwa:P
Szukam w zakamarkach mojej pamięci jakiegoś zabawnego przeżycia z ostatnich dni coby jednak nie wyjść na kompletną "gburkę czarną chmurkę" iiiiiiiii mam! Ponieważ w zeszły weekend spodziewaliśmy się gości to trzeba było sfinalizować wiosenne porządki. Wskoczyłam w drechy i ruszyłam do akcji. Pucując okna dostrzegłam na moim ulubionym wymemlanym podkoszulku ( uwielbiam sprzątać w starych, męskich, naciągniętych t-shirtach) plamy, które na pewno nie należały do tych z gatunku spieralnych. No i tak sobie polerując rozmyślałam : wyrzucić go?? eeeeee nie...a może jednak wyrzucić...eeeeeee nie, no przecież lubię w nim biegać......jednak tak jak każdy, ja również mam idiotyczne przemyślenia, gdy się zorientowałam nad czym ja się właściwie zastanawiam, popukałam się w czoło i postanowiłam podkoszulek...zostawić i zobaczyć jak się akcja rozwinie. No i gdy skończyłam się krzątać, usłyszałam kroki Filipa w korytarzu. Szybko pobiegłam do łazienki się przebrać, bo przecież muszę jakoś wyglądać podczas obiadu.  Wyskoczyłam z brudnych ciuchów, przywdziałam czysty dres i...zamykając drzwi łazienki przemknęła mi taka oto myśl...: czy ja aby na pewno wrzuciłam te brudne łachy do brudownika czy jednak zrobiłam to co myślę, że zrobiłam??? Odwróciłam się na pięcie i popędziłam z powrotem...a jednak! moja podświadomość pokierowała moją ręką, która wrzuciła stary podkoszulek prosto do muszli "koncertowej". No i problem rozwiązał się sam:D Jaki z tego morał?? Nie wiem, ale wiem na pewno, że warto czasem dać podjąć decyzję ślepemu losowi:P
O! Wiem na jaki temat chciałam się jeszcze na łamach mojego skromnego bloga wypowiedzieć. Zdarzyło mi się ostatnimi czasy kilka razy oglądać telewizję i dokonałam odkrycia, które mną wstrząsnęło nie na żarty. Czy ktoś może mi powiedzieć od kiedy słowo "zajebiście" i jego krewniacy weszły z butami do publicznej telewizji i co gorsza na dobre się tam rozgościły?? A może nikogo to nie rusza?? Ja na pewno nie jestem święta i sama lubię czasem mięsem rzucić, ale udawanie, że "zajebiście" to to samo co cudownie, świetnie i wspaniale uważam za lekką przesadę. Przynajmniej wyjaśniła się dręcząca mnie od dłuższego czasu zagadka, dlaczego dzieciaki z podstawówki, które wracają do domów pod moimi oknami określają wszystko stopniując "zajebistość" i co ważniejsze dlaczego patrzyły na mnie jak na ufo, gdy zwracałam im uwagę. "Psze Pani przecież nawet w serialach tak się mówi ?? to co w tym złego yyyyyyyy??" - to wyrażały ich zdumione twarze. Smutne, ale prawdziwe. Ja uwielbiam "ewolucje" słowne, zapożyczenia, neologizmy, po prostu zabawy z językiem, ale nie znoszę wulgaryzmów publicznych. Kiedyś nawet z bratem wymyśliliśmy sobie taką zabawę, w której trzeba było obrazić drugą osobę zwrotem utworzonym z połączenia zwykłych słów w niezwykłe związki albo tylko odpowiednio zaakcentować...eeeeeeee tego nie da się wytłumaczyć, więc zaprezentuję kilka przykładów: liż chodnik, zjedz okiem banana, żuj gumę, liż lody przez papierek, pucuj glacę, pastuj buty, ugryź się w plecy itp itd. Już nie wspomnę o zawsze przeze mnie lubianych starociach: "niech Cię dunder świśnie", "motyla noga" czy innych "o psia kostka!". No! To tyle miałam do powiedzenia w mordę jeża!
Fanom przyjaznych przekleństw polecam słownik przekleństw znakomitych:)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz