poniedziałek, 20 maja 2013

Nirvana czy cisza przed burzą??

Przekroczyłam Rubikon i mam nadzieję, że zagoszczę na drugim brzegu trochę dłużej. Nie wiem czy uda mi się przetrwać bez jedzenia 10 dni, ale już 8 jest dla mnie ogromnym sukcesem. Ważniejsze jest dla mnie w tej chwili to, że udało mi się zepchnąć jedzenie na drugi plan. Pierwszy raz od bardzo dawna przestało mieć ono dla mnie znaczenie. Nie wiem jak długo to potrwa i obawiam się, że gdy tylko wprowadzę jakieś pokarmy to moje demony wrócą, ale wierzę że tym razem walka jest bardziej wyrównana. Jeśli chodzi o kondycję fizyczną to dzisiaj czuję się nieźle, ale nie będę ukrywała kryzysu, który mnie wczoraj dopadł. Nie miałam siły iść nawet do sklepu, kręciło mi się w głowie i było mi niedobrze. Muszę jednak być obiektywna i przyznać, że nie jest to jedynie efekt głodówki. Pech chciał, że na ten termin przypadły też dni mojej menstruacji. Zupełnie o tym zapomniałam planując mój post. Tak bardzo się skupiłam na tym, że muszę wykorzystać nieobecność Filipa, że nie myślałam o niczym innym. Zresztą sama już nie wiem czy to był taki dobry pomysł. Jednak dobrze mieć w tych dniach u boku kogoś kto w tych trudnych chwilach przytuli, przyniesie szklankę wody i podtrzyma na duchu miłymi słowami. Z drugiej strony chyba nie wytrzymałabym tak długo, gdybym nie była sama. Kusiłyby mnie zapachy i odgłosy jedzenia, a ponadto ogromną motywacją w ostatnich dniach stała się taka oto wizja: podjeżdżam na lotnisko po Filipa, wysiadam z auta w mojej nowej sukience, a on mnie nie poznaje... Wiem, że będzie ze mnie dumny i bardzo się ucieszy, gdy mnie zobaczy, zwłaszcza, że zbliżam się do rozmiaru z dnia w którym się poznaliśmy. Teraz już nikt nie będzie się dziwił, że się we mnie zakochał. Niesamowite jak wiele się od tamtej pory zmieniło. Kiedyś naprawdę wierzyłam, że najważniejsze jest to jacy jesteśmy, a nie to jak wyglądamy. Nadal jest to dla mnie kwestia pierwszorzędna, ale teraz wiem, że ludzie zawsze będą postrzegać innych przez pryzmat ich aparycji. Jest to zupełnie normalne, przecież zanim przejdziemy do rozmowy osoba, z którą się spotykamy najpierw nas widzi. Sama pewnie podświadomie tak robię mimo tego, że tak bardzo staram się każdemu dać równe szanse. Pora się chyba z tym pogodzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz