poniedziałek, 1 grudnia 2014

MAGIA!

Ufff kolejna przeprowadzka już za nami!!!Dziękujemy za pomoc Paulina, Dawid i Grześ!
W związku z tym, siedzę sobie właśnie pomiędzy pierdylionem kartonów i przysięgam, że na myśl o tym że mam tu ogarnąć robi mi się słabo.Mimo wszystko nie narzekam, obiecałam nie marudzić, cieszyć się z wszystkiego co mnie spotka, każdą porażkę przekuwać w sukces, odcinać się od wszystkiego co mnie ściąga w dół i tak właśnie robię!!! Oczywiście nie zmienia to faktu, że jestem cholernym wrażliwcem, który trzyma się do samego końca, a po wykonaniu zadania siada, musi się wyryczeć i znów może działać na pełnych obrotach.
W sytuacjach kryzysowych cudownie równoważy mnie moja druga połowa.
F. gdy tylko przekroczyliśmy próg naszego nowego lokum, odetchnął z ulgą, wreszcie się uśmiechnął i obejmując mnie szepnął: "a mnie się tu bardziej podoba, mamy dwa pokoje, wiemy do kiedy możemy zostać, nic nas nie zaskoczy.  Zobaczysz następne mieszkanie znajdziemy na dłużej, a teraz musimy działać dalej!" Po czym puścił The Best Of Barry White i były przytulańce!

Wieczorem odreagowałam wszystkie stresy, wygadałam się przez skajpa mamie, kilka dni wcześniej Kalinie (przepraszam, że musiałaś tego wysłuchiwać i jak zwykle dziękuję za moc złotych rad!) i dzięki temu dziś wstałam z nową energią, którą już kreatywnie wykorzystuję i właśnie przygotowuję się do warsztatów Bonanza, które odbędą się już w najbliższy weekend 07.12. w samym centrum Stockholmu!!! Więcej informacji znajdziecie TUTAJ!

Ponadto właśnie dziś ukazał się najnowszy artykuł na blogu Sen Mai, a w nim BIKEandSOULove ozdoby świąteczne!!! Cudownie znaleźć się w gronie tylu wspaniałych artystów na łamach tak świetnie prowadzonego bloga. Gorąco polecam! Oczywiście jestem podekscytowana i wzruszona!

Za nami jest już impreza mikołajkowa, o  której Wam wspominałam. Było wspaniale! Miałam tylko dostarczyć nagrody dla zwycięzców w konkursie talentów, ale gdy zobaczyłam tłum dzieci to sami wiecie... poleciałam z nimi szaleć i w rezultacie półtorej godziny skręcałam długie balony w różne cuda. Ależ to była frajda! Na koniec zostałam wywołana z zaskoczenia na scenę i sama musiałam wręczyć nagrody zwycięzcom. Oczywiście cała dygotałam, głos mi drżał, ale podobno wypadłam nieźle, nie tak dobrze jak mali artyści, ale w końcu oni z wystąpieniami publicznymi są za pan brat mimo wieku składającego się zaledwie z jednej cyfry! Muszę się jeszcze wiele od nich nauczyć!

Ja+mikrofon=kosmiczna trema


Zapraszam też wszystkich do wzięcia udziału w charytatywnej aukcji, w której licytowana jest BIKEandSOULova czapa z kolekcji Santa. Pieniądze będą przeznaczone na pomoc małej Laurze, która bardzo potrzebuje operacji.  Zbliża się 6 grudnia i każdy z nas może zostać Świętym Mikołajem!

Oczywiście niczego nie zrobiłabym bez Was!!! To niesamowite ile pozytywnej energii otrzymuję każdego dnia. Oriana Twój list czytam, gdy tylko czuję, że zbliżają się jakieś smutki! Gdy tylko biorę go do ręki (tak wydrukowałam go sobie i trzymam w pudełku z napisem: TYLKO MOJE- łapy precz!!!) i zaczynam czytać to znów w moim życiu na niebie pojawia się tęcza! Chyba nikt, nigdy nie napisał do mnie tak pięknego listu! Dziękuję! A zdjęcia, które mi podsyłacie każdorazowo powodują u mnie gęsią skórkę... no dobra czasem beczę, ale tylko czasem ;)
Równie mocno chciałam uściskać Gosię, która czuwa nade mną mimo dzielących nas kilometrów! Stockholm-Switzerland i wszystko jasne! Pozdrowienia dla całej Waszej cudownej rodzinki!

Właściwie to moje życie stanęło na głowie, a ja wreszcie zamiast próbować je z powrotem obrócić zaczęłam fikać koziołki, tak żeby wszystko zaczęło jeszcze bardziej wirować. Jestem też w szoku jak bardzo moja energia jest wyczuwana i odbierana przez otoczenie, to co spotkało mnie kilka dni temu zwyczajnie mnie pozamiatało. 
Ostatnia sobota była dość szalona, wpadaliśmy i wypadaliśmy z mieszkania niczym tornado. Wieczorem jechaliśmy odebrać klucze do naszego nowego loku, więc koło 18:00 wskoczyliśmy w kurtki, zbiegliśmy na dół i w drzwiach klatki spotykaliśmy Świętego Mikołaja! No naprawdę! Starszy mężczyzna, z piękną białą brodą, dużym okrągłym brzuszkiem, wesołymi oczami i uśmiechem od ucha do ucha stał przed naszą kamienicą. Przytrzymałam mu drzwi, wrzuciłam na twarz szerokiego rogala i powiedziałam : "heloł!" Mężczyzna przystanął, spojrzał na mnie i zapytał jak mam na imię, a gdy mu odpowiedziałam, on mnie obdarował najpiękniejszym świątecznym prezentem. Położył dłoń na moim ramieniu i powiedział: "Igo! Czuć od Ciebie niesamowitą, pozytywną energię, a ten cudowny uśmiech, który nie schodzi z Twojej twarzy to dobro samo w sobie. Mam nadzieję, że spotka Was w życiu wiele wspaniałości, bo na to zasługujecie!" Potem spojrzał na Filipa, na moje neonowe tenisówki i dorzucił: "widać, że się kochacie i pasujecie do siebie, bo w jego oczach też jest mnóstwo dobroci, a z dziewczyną w różowych trampkach życie musi być wesołe."  Przysięgam, że o mało się nie poryczałam ze wzruszenia. Podziękowałam najpiękniej jak tylko potrafiłam, odwdzięczyłam się miłym słowem i w radosnym uniesieniu, trzymając się za ręce, polecieliśmy z F. na metro.
I jak tu nie wierzyć w magię?! Ja wierzę i uczę się czarować! 

Tak na pewno będzie ubrany nasz sąsiad 6 grudnia!!!

Wczoraj, gdy nasz sąsiad zobaczył, że się wyprowadzamy wręczył mi liścik ze swoim numerem telefonu i dopiskiem: gdyby kiedyś dopadły Was smutki w tym obcym kraju zadzwońcie, to pomogę jak tylko mogę.

Dziękuję też najmocniej Basi z Hi-feszyn za polecenia mojego bloga, jest mi niezmiernie miło.

Lecę dziergać Wasze piękne zamówienia!




2 komentarze:

  1. Hej, nominowałam Cię do Liebeser Blog Award. Mam nadzieję, że odpowiesz na nominację.
    krainanovitas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń