wtorek, 1 marca 2016

Bombowa wycieczka

Żyję, mam się dobrze i nie wiem jak to się stało, że tak długo nie pisałam. Właściwie to wiem doskonale, ale wytłumaczę się kiedy indziej, bo teraz mam inne plany. Od pewnego czasu chodzi mi po głowie pewien projekt i właśnie dziś postanowiłam wprowadzić go w życie. Podzielę się z Wami kilkoma historiami, będą to prawdziwe opowieści ludzi, których spotkałam na swojej drodze. Gdy opublikuję cały cykl postaram się całość podsumować. Nie będę teraz truła, zaczynamy!

Historia A.

A. znam od niedawna. Jeszcze kilka tygodni temu opisałabym ją tak: drobna babeczka, koło 40-tki, nieco "pańciowata", zawsze modnie ubrana i zadbana. Kobietka lubiąca być pod skrzydłami mężczyzny. Męża owinęła sobie wokół palca tak, że codziennie przychodzi po nią po zajęciach, wszystkie drzwi dla niej otwiera najszerzej jak tylko potrafi i gdyby mógł to pozamiatałby spod jej nóg wszystkie kamienie. Tak widziałam ją miesiąc temu. Dziś wstydzę się, że kiedykolwiek tak o niej pomyślałam. Wszystko zmieniła jedna, wspólnie wypita kawa. Rozmawiałyśmy o duperelach, gdy nagle A. zaczęła swoją opowieść...

"Wiesz, to nie jest mój pierwszy mąż. Gdy miałam 30 lat, wybraliśmy się z moim ówczesnym mężem na wycieczkę, już nie pamiętam gdzie my w ogóle jechaliśmy. To był okres, gdy w kraju, w którym mieszkaliśmy nie było spokojnie... No i nagle wybuchliśmy, ktoś zakopał minę w drodze i nas wysadziło...
(A. opowiadała dalej, a ja właściwie, nie wiedziałam czego słucham)
...jak się wreszcie ocknęłam to pamiętam, że spojrzałam na mojego ukochanego i wiedziałam, że on nie żyje. Sama chciałam umrzeć, ale przypomniałam sobie, że mam dwie córeczki i skoro JEGO już nie ma to ja muszę przeżyć, bo one nie mogą zostać same..."

A. chwyciła moją rękę i położyła ją najpierw na swoim ramieniu, potem na obojczyku i na koniec na swojej głowie. Czułam pod jej skórą odłamki, moja dłoń wysyłała sygnały do mózgu, ale ja nie mogłam tego przetworzyć...po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, a ona opowiadała dalej.

" Mam różne rzeczy w ciele, nie wszystko udało się usunąć. Najgorsze są te w głowie. Nie mogę patrzeć w górę, bo mam mroczki przed oczami, często kręci mi się w głowie i są dni kiedy do niczego się nie nadaję, nie mam siły wyczołgać się z łóżka, wszystko wiruje, wszystko boli..."

Milczałam, nadal płakałam, nie potrafiłam przestać.

" I dlatego teraz mam innego męża. To był kiedyś tylko przyjaciel, ale po wypadku to właśnie on się mną zaopiekował, przyjeżdżał ze Szwecji tak często jak tylko mógł i wreszcie zabrał mnie i moje córki ze sobą żebyśmy były bezpieczne. On nadal się bardzo o mnie martwi i dlatego zawsze po mnie przychodzi, wszędzie mnie zawozi i troszczy się o mnie."

Po mojej głowie krążyły różne myśli, ale żadna z nich nie nadawała się do zwerbalizowania, więc chwyciłam A. za rękę i siedziałyśmy kilka minut w milczeniu. Potem jak gdyby nigdy nic zaczęłyśmy narzekać na kawę, którą kupiłyśmy w kafejce.

Jeszcze długo po naszej rozmowie, myślałam o A. Nie mogę sobie wyobrazić ile trzeba mieć w sobie siły żeby przejść przez to wszystko, pozbierać się i nauczyć się życia na nowo. To już nie jest ta sama kobieta, którą widziałam na zdjęciu sprzed 10 lat. To jest zupełni inny człowiek .
Jest jeszcze jeden bohater w tej opowieści, którego podziwiam i obdarowuję szerokim uśmiechem, gdy tylko odbiera A. po zajęciach.

Nie mam pojęcia czy historia Wam się podobała czy nie. To są fakty, tu nie ma nic do lubienia. Jestem tylko ciekawa ile osób wyobrażając sobie moich bohaterów, pokolorowało im skórę. Nie zdradzę Wam pochodzenia A. ani jej męża. Może są z Ukrainy, może z Urugwaju, a może z Meksyku. Mogą być z każdego miejsca na ziemi, dla mnie to nie ma znaczenia i pragnę się otaczać ludźmi, którzy tak samo jak ja widzą innych przez pryzmat czynów, a nie aparycji, pochodzenia czy wiary. Kto dał nam prawo do dzielenia ludzi na lepszych i gorszych?
Gdy byłam mała myślałam, że ludzie dzielą się na złych i dobrych, potem że na mądrych i głupich, i  że tylko Ci durni są okrutni. Teraz wiem, że ludzie to tylko zwierzęta i tylko od Nas zależy czy zostaniemy czymś więcej.

PS. Wybaczcie mi ten przewrotny tytuł.

Rodzina jak każda inna...


8 komentarzy:

  1. Już Ci na fejsie napisałam. Cieszę się, że jest ktoś taki jak Ty.. i dzielisz się tym, ważne aby ludzie mieli na uwadze, że rożne rzeczy sie przydarzaja. Nie należy oceniać, ah Iga! Mam nadzieję, że kiedyś osobiście będę mogła Cię poznać i osobiście podziękować za Secret Santa! Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, byłoby cudownie wypić razem kawę i snuć opowieści :) Dziękuję za wiadomość, sprawiła mnie i A. ogromną radość, uściski!

      Usuń
  2. Dlatego trzeba zawsze widziec czlowieka za fasada... czasami o tym zapominamy i dajemy sie zwiesc pozorom. Dzieki za ta opoiwesc czekam na kolejne... Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszka! Pozory mylą...odwieczna prawda. Ściskam!

      Usuń
  3. Przyznam się. Poryczałam się totalnie. Dobry projekt Iga! Bardzo dobry. Ściskam z całych sił, prześlij im jeden uśmiech ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Twoje słowa wiele dla mnie znaczą! A. uściskana :) Działamy!!!!

      Usuń
    2. O jaka smutna historia. Pięknie opowiedziana. Idę przytulić męża mojego cudownego.

      Usuń
    3. Dziękuję...przytulajmy się, bo to najmilsza rzecz na świecie! Uściski!

      Usuń