sobota, 14 lutego 2015

Walę w tynki

Miałam nie być ckliwa ani romantyczna, bo właściwie święto zakochanych obchodzę w Noc Świętojańską, szukając kwiatu paproci i skacząc przez ognisko, a 14 lutego od kilku lat prezentami  wymieniam się tylko z Karo, żeby umilić sobie czas i podkreślić wagę naszej pokręconej babskiej miłości. Nie uznaję całego tego plastikowego szajsu, sklepów oblepionych brokatowymi serduszkami i obleśnymi misiami "made in China"! No po prostu mnie to denerwuje. Kicz, tandeta... ale skoro niektórzy potrzebują specjalnego święta żeby okazać uczucie ukochanej osobie to... to czemu nie?? Bawmy się, korzystajmy z życia i uszczęśliwiajmy się nawzajem!
Jednak po tym jak mój luby napisał mi wczoraj, że...tęskni za mną całą to... oczywiście się rozkleiłam i teraz usycham z tęsknoty i zastanawiam się czy nadejdzie kiedyś taki moment w moim życiu, kiedy zarzucę kotwicę i zejdę na stały ląd? Czy kiedyś będziemy razem obchodzić urodziny, rocznice i inne duperele, które przypadają akurat na sezon zimowy, gdy jestem w moich ukochanych Dolomitach? Czy może dopiero na starość, gdy już mnie pokręci, wreszcie będę potrafiła usiedzieć na tyłku w jednym miejscu dłużej niż 15 minut i wtedy w zimowe wieczory będziemy sączyć wino i wiwatować?
Oczywiście równocześnie męczą mnie myśli: czy aby na pewno tego chcę? Czy ja na pewno jestem typem osoby, która marzy o stabilizacji? Do tej pory wydawało mi się, że jestem stworzona do dzielenia się radością życia, pozytywną energią, swoim doświadczeniem i pasją do narciarstwa, iiiii ciepłem włóczki. Ponadto mój BIKEandSOULovy biznes pozwala mi na pracę wszędzie gdzie mnie tylko życie rzuci, więc płynę z prądem i korzystam z tego co los przyniesie.
Czy każdy ma takie rozterki?
Wiele ostatnio zmienił w moim postrzeganiu świata, jeden ciepły przytulas od pewnego przystojnego narciarza, którego znam i uwielbiam odkąd posłał mi pierwszy uśmiech. Ma 4 lata i na imię ma Antonii. Zwykle, gdy żegnam się z maluchami, które przez kilka dni zarażałam miłością do śniegu, wygląda to tak, że to ja przytulam dzieci, a one zwyczajnie dają się przytulić, obdarowują mnie szerokim uśmiechem, przybijają piątala lub wręczają mi cudowne pamiątkowe rysunki, a potem za nimi tęsknię. Tym razem było inaczej. Antek przytulił mnie tak mocno, że bałam się odwzajemnić ten uścisk, żeby nie zrobić mu krzywdy. Natychmiast się popłakałam (cała ja) i pomyślałam: to chyba jest ten moment, pora zamknąć ten sezon z przytupem i spróbować coś zmienić... czy się uda... zobaczymy... wcale nie będzie mi smutno, gdy za rok znów będę pisała do Was ze szczytu mojej ukochanej góry! Jednak równie szczęśliwa będę w ramionach mojego ukochanego, przemierzając z nim Szwecję na rowerze, planując przyszłość i dzieląc wspólne pasje.
Już za 12 dni F. przyjedzie do "naszego" Monte i podzielę się z nim moimi przemyśleniami. Chyba wreszcie mu ulży...






6 komentarzy:

  1. "Czy każdy ma takie rozterki?" - każdy, kto oprócz miłości ma także swoje własne plany, marzenia pasje;)

    Ja jestem od ponad 4 lat w bardzo szczęśliwym związku, z czego prawie 3 lata jesteśmy oddzielnie (nie licząc weekendowych i świątecznych spotkań). Wiele osób z zewnątrz ocenia mnie jako osobę nieczułą, niepotrzebującą miłości, bo "oni by nie dali rady". Ja każdego dnia zmagam się z cierpieniem tęsknoty, ale wiem też ze za nic na świecie nie zmieniłabym nic w swoim życiu :)

    Mam nadzieję że Ty także czujesz podobnie i pomimo tęsknoty doceniasz możliwość bycia tam gdzie teraz jesteś (na pewno wiele osób Ci teraz zazdrości :P ) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oliwia nie chciałam absolutnie zabrzmieć jak maruda i malkontentka. Ja cholernie się cieszę i doceniam wszystko co dostałam lub wyszarpałam od życia, ale... mam tez już swoje lata, mimo tego, że wyglądam na 20, to 30 na karku i nie piszę tego, żeby robić z siebie doświadczoną wiekiem czy narzekać na bóle w krzyżach!!! Zwyczajnie zaczęłam myśleć o stabilizacji, rodzinie, swoim domu, hamaku w ogrodzie... wiem, że w tej roli też będę szczęśliwa, że to wcale nie zamykam mi drzwi na świat, to tylko otwiera inne.
      Jeśli chodzi o związek na odległość to ja Cię podziwiam. Ja rozstaję się z Filipem na maks dwa miesiące i szczerze tego nienawidzę. Chociaż wiem, że ma to swoje plusy ;)
      Uściski!!! Życzę Ci żebyś spełniała marzenia i była szczęśliwa! Bo tylko to się liczy!

      Usuń
  2. 3mam kciuki za każdą decyzję Chyba cos przeczytałam między wierszami. Antoski to są fajne chłopaki mi jeden taki zmienił diametralnie życie i od półtora roku jestem najszczesliwsza na świecie Może noe zawsze mam czas na wino i rowerowe przejażdżki Ale wszystko nabrało nowego sensu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atosie wymiatają! Ewcia Ty międzywierszowy czytaczu :D
      Całusy dla całej Waszej trójki, od naszej jeszcze dwójki ;)

      Usuń
  3. Mam te same refleksje. Chyba obie nie potrafimy usiedzieć na tyłku. Może nie ma co z ty walczyć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duch marzyciela, podróżnika i miłośnika życia nie umiera nigdy!!! Ja nie walczę, ja tylko staram się kształtować w miarę możliwości moje życie tak żeby było w nim jak najwięcej moich spełnionych marzeń :)
      Uściski!

      Usuń