Odsłaniam dziś rano zasłony a tam...cały świat w bitej
śmietanie:D nic tylko wybiec w piżamie na ulicę i turlać się po
chodniku:) Aż mnie naszła ochota na bałwana...ostatni raz ulepiłam
"śnieżnego cymbała" gdy mieszkałyśmy z dziewczynami na
Tauzenie...to były czasy, miałyśmy nawet sanki- wytargałyśmy je
ze śmietnika, ale służyły jak nowe:P Niestety euforia spowodowana
pierwszym śniegiem szybko minęła, bo zerknęłam na
balkon..."Homolkowie" znów dali plamę i narazili swój jakże
pielęgnowany w sezonie ogródek na śmiertelne działanie mrozu;(
Pomidory i papryczki, które dojrzały w jesiennym słońcu smutno
dyndają na zmarzniętych gałązkach, bazylia spakowała walizki i
zostawiła tylko list pożegnalny: "wracam do ojczyzny, to nie
klimat dla mnie", bluszcz telepie się z zimna i patrzy na mnie wzrokiem mrożącym krew w żyłach, wrzos zbladł ze złości, a poziomki nawet
nie podniosły głowy by rzucić mi nienawistne spojrzenie. Jedynie
tuje i rozmaryn zgrywają twardzieli i przywitały mnie z uśmiechem:)
Zaraz ruszam im na ratunek, ubiorę tylko raki, wezmę czekany i
sondy lawinowe.
Szkoda tylko, że tak mało tego śniegu i taki "chwilowy".
My już zacieramy ręce i nogi, bo Filipowi udało się wreszcie
skompletować sprzęt do biegówek i możemy ruszyć na wycieczkę
razem. Oczywiście podczas montażu wiązań nie obyło się bez
strat...no bo po co zapytać o jakąś starą poduszkę czy ręcznik
do podłożenia pod nartę w trakcie wiercenia, skoro na kanapie,
zaraz obok leży taka ładna puchata poducha ozdobna...no i po chwili
idzie do mnie ta trąba z tym swoim uśmiechem nr 5, więc już z
daleka wiem że coś zbroił...i tak do mnie rzecze:"he he
he...no popatrz nie pomyślałem że tam z tyłu narta jest cieńsza
i przewierciłem się na wylot, prosto w poduszkę..." na co ja:
" ha ha ha mój geniusz" w tym miejscu był całus i :"
następnym razem zanim zaczniesz demolkę w mieszkaniu, zapytaj czy
nie mam czegoś na zbyciu, co można by zniszczyć, albo zajrzyj do
tamtego pudła..." i tu znowu całus:P No bo co będę krzyczała
skoro jemu i tak już było przykro że sobie nartę
przewiercił...dobrze że "deski" kupiliśmy używane, na razie takie
wystarczą, a dziurę się zalepi:P Zimo przybywaj, my jak zwykle przyjmiemy Cię z otwartymi ramionami, ugościmy lodami i mrożoną kawą:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz