wtorek, 30 października 2012

Ruch Biernego Oporu przeciw przezwiskom!!!

Zdaje się, że Matka Natura też czyta mojego bloga i tak sobie wzięła moje słowa do serca, że wysłała Królową Śniegu na wcześniejszy urlop do zimnych krajów. Dzisiejszy dzień jest jednak dowodem na to, że Zimie się u Nas nie spodobało i zaczęła się rakiem wycofywać...a może cofnęli jej przepustkę i wraca na Sybir, kto wie. Przypuszczam, że większość z Was się cieszy z tego powodu, ja w zasadzie też nie narzekam, bo lubię w Zaduszki długie spacery po cmentarzach, a w szczególności po jednym w Dąbrowie Górniczej...jest zresztą krótka historia z nim związana. Gdy się poznaliśmy z Filipem, zabrałam go na to wzgórze, gdzie leżą moi przodkowie, ale nie z sentymentu lecz ze względu na wspaniałe widoki. Był ciepły wieczór 1 listopada 2000 roku, przekroczyliśmy bramę wejściową cmentarza i nagle Filip ruszył z kopyta niczym koń wyścigowy po otwarciu bramek. Zafascynowany cudowną panoramą okolic pędził pomiędzy nagrobkami, by znaleźć najlepsze miejsce do jej podziwiania. Musiałam za nim biec, aż wreszcie się zatrzymał i pewnie się domyślacie gdzie stanął?? Tuż przed mogiłą moich pradziadków!!! Przysięgam, że nigdy mu nawet nie wspominałam o tym gdzie oni "leżą", ale faktem jest że mają niezłą miejscówkę, w zasadzie dostali apartament z najlepszym widokiem:P
Ale zostawmy Wszystkich "Śniętych" w spokoju i przejdźmy do bardziej przyziemnych tematów. W związku z tym, że dziś pogoda dopisała, skorzystałam z okazji i "nałapałam" promieni słonecznych, żeby naładować baterie przed jutrem, a to dlatego, że zamierzam przejść kolejną głodówkę. Mam nadzieję, że Wy też odzyskaliście siły po moim ostatnim poście i znów będziecie mnie wspierali, bo bez supportu nigdzie się nie ruszam;) To tak jakby T-Love pojechało w trasę bez Ti...samo Love daleko nie zajedzie:P Właściwie miałam głodować już wczoraj, ale że znalazłam w lodówce resztki mojej "paszy", którą Filip gardzi, musiałam sama ją "zutylizować" coby się nie zmarnowała:)Zatem  żeby czasem jutro się nie wycofać ogłaszam wszem i wobec, że od jutra znów głoduję i tym razem tak jak obiecałam będzie to głodówka ideologiczna, a dokładniej jest to mój prywatny bojkot wobec wołania na mnie PARÓWA lub jak to się dzieje w ostatnich dniach PARÓW- nawet pisząc to śmieję się przez łzy;( Chciałam go nawet zapytać kiedy zacznie mnie nazywać "parek w rohliku", ale bałam się, że jeszcze to podchwyci. Zamiast tego gdy dzisiaj mój ukochany już od progu przywitał mnie tymi oto słowami: "jak tam Parów Ci dzień minął??" postanowiłam przeprowadzić radykalny eksperyment i odpowiedziałam: "a całkiem nieźle Gnoju, a Tobie??" no i się zaczęło...on mnie pociągnął za ucho, ja jego za włosy, potem on mi wykręcił nadgarstek, i wtedy ja go ugryzłam...jak w końcu się popłakałam, a on się obraził, bo prawie mu odgryzłam kawałek skóry, znów zaczęliśmy rozmawiać...i wyobraźcie sobie, ze on mnie pierwszy zapytał jak ja mogłam tak do niego powiedzieć??!!! Heloł?? Wytłumaczyłam mu w kilku zdaniach, że dla mnie Parówa jest tak samo okropna ja Gnój i jeśli od kilku miesięcy inne argumenty do niego nie docierały to zastosowałam drastyczniejsze środki...on obrażony śpi a ja obrażona piszę:P Ehhh szkoda słów.
Muszę się też do czegoś przyznać...jak w weekend pisałam, że zabieram się za sprzątanie balkonu tooooooo niestety tego nie zrobiłam, ale mam wymówkę...GOPRowcy ogłosili stan zagrożenia lawinowego i nie chciałam ryzykować. Ale nie martwcie się dzisiaj gdy niebezpieczeństwo minęło ruszyłam moim roślinom na ratunek, większość zmarła na miejscu, ale niektóre udało się reanimować;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz