czwartek, 1 listopada 2012

Relacja z przebiegu konfliktu prosto z linii frontu

Wojna na przezwiska trwa. Przyjęła nieco łagodniejszy wymiar, bo porzuciliśmy akty przemocy na rzecz rywalizacji ideologicznej. Nasz konflikt przyjął kształt "zimnej wojny", a wyścig zbrojeń pod postacią licytacji na coraz to bardziej okrutne przydomki rani do żywego. Oboje jednocześnie pękamy ze śmiechu na wieść o nowym pomyśle przeciwnika, ale w środku się gotujemy, bo oboje wynajdujemy ksywki, które do przyjemnych nie należą i trafiają w czułe punkty rywala. Pod moim adresem padło już: "łajza, parówson, parów, parówa, głupek, salsiczia,smród, wyrób z wieprza, ofiara...." pierwszego i ostatniego nienawidzę niesamowicie!!!! Ale ja a nie byłam Filipowi dłużna: "gnój, cymbał, mały, frędzel, bąk, głupek, nadęciak i wieśniak". Pewnie nie jest tajemnicą, który pocisk najbardziej zranił Fifsona?? Gdyby faceci mieli krztę dystansu do siebie:P Wiem, że nie ma się czym chwalić, ale nie mogłam się powstrzymać, bo mimo tego, że trup gęsto się ściele to jest w tym element komediowy. Ja np. jak słyszę Parówson to mnie to bawi, a zarazem doprowadza do szału. Najpierw śmieję się przez zęby, a chwilę później zaciskam pięści i spinam pośladki. Próbowałam już nawet wymyślić sobie jakąś mantrę, żeby polubić, a przynajmniej traktować neutralnie te przezwiska, ale mi nie wyszło. Może jutro spróbuję medytacji;) Niestety w związku z naszymi potyczkami słownymi popsuła się atmosfera w naszym domostwie...zresztą poza nim też kiepsko się dogadujemy, mam tylko nadzieję, że kamuflaż nam dobrze wychodzi, bo dziś Ewa z Rafałem byli z nami w kinie i liczę na to, że nie zauważyli jak Filip bez przerwy mnie szturchał i warczał: "uspokój się", "ostatni raz poszedłem z Tobą do kina", "jak Ty się zachowujesz"...było mi przykro, bo mam wrażenie, że on najbardziej nie lubi gdy ja mam wyśmienity humor i dobrze się bawię... w moim wypadku jest na odwrót, cieszy mnie ogromnie, gdy on sobie poczyna jak mały chłopiec w sklepie z zabawkami i pomimo tego, że jego zachowanie też jest dla mnie momentami infantylne to go nie "gaszę", bo i po co, niech się cieszy. Któreś z Nas ma dziwny sposób postrzegania świata i to na pewno nie jestem ja:P Wolę być zbyt radosna niż zbyt poważna, ale niestety nie każdy ma takie podejście do życia. Jasne, że jak wszyscy mam swoje zmartwienia, ale nie zamierzam im pozwolić grać pierwszych skrzypiec, one mogą grać jedynie role drugoplanowe;) Żal mi tylko takich dni kiedy się staram zbudować miła atmosferę, umawiam Nas ze znajomymi do kina, stawiam bilety na film wybrany pod niego, a w zamian cały wieczór jestem szturchana i strofowana....żal mi go, bo wiem, że pewnie on był tak traktowany będąc dzieckiem i ktoś zabił w nim radość życia, ale ja sobie na to nie zasłużyłam.  Już bardzo rzadko ujawnia się to mroczne oblicze mojego partnera, ale jednak nadal gdzieś czyha, a gdy się tylko wychyli to czuję jakby mi ktoś podciął skrzydła i odessał wszystkie kolory z mojej małej planety. Eh z tego wszystkiego nawet nie jestem w stanie napisać krótkiej recenzji nowego Bonda, bo nie umiem się skupić na niczym inny niż na tym skąd bierze się taka drętwota i jak tak mądry facet może uważać, że jak się człowiek śmieje i żartuje to jest odbierany przez innych jako kretyn, co gorsza nie widzi, że tylko on mnie tak postrzega i błazna robi z siebie. Nie ma co się nad tym więcej rozwodzić, bo ja to próbuję rozgryźć już dobrych parę lat i niczego to nie zmieniło. Ta bomba zegarowa musi co jakiś czas pierdyknąć i w związku z tym dziś śpię na kanapie!!
Nie dość, że jestem głodna, bo tak jak obiecałam przeszłam dziś w stan wegetacji to jeszcze będę marzła na tej niewygodnej "pryczy"...ale nie ma innej opcji, nie pójdę do frędzla! Ale gdybym jadła to bym poszła...najadłabym się fasoli i ruszyłabym do boju z bronią chemiczną...podkołderniki jadowite sesese ups zapomniałam, że kobiety nie robią kupy i nie puszczają bąków, ale faux pax. Raju, ale wiecie co mnie najbardziej boli, że jutro wszystkich śniętych iiiiii moja babcia jak co roku robi gołąbki z tej okazji, najlepsze "ptaki bez ptaków" na śląsku, a ja ich nie zjem buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu co tam przezwiska i obelgi, są większe tragedie na świecie i to jest właśnie jedna z nich. Ale bym coś teraz wszamała, dobrze że podczas seansu nikt obok mnie nie jadł popcornu, bo na pewno moja ręka trafiłaby do pudełka na autopilocie, mimo szczerej nienawiści do tej przekąski bleeeeeeee teraz pewnie nawet trawa smakowałaby jak delicje:D
Nic to zwijam się w kłębek i czekam, aż mój oprawca po mnie przyjdzie i wycedzi: "co Ty wyprawiasz?? chodź do łóżka", a ja wtedy odpowiem: " nie rozmawiam z Tobą, wolę spać na kanapie" i do rana będę żałowała, że nie zmiękłam i męczę się na sofie;P






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz