wtorek, 6 listopada 2012

Aby osiągnąć wspaniałe rzeczy musimy marzyć tak dobrze, jak działać.

Ale się przed chwilą wkurzyłam! Normalnie wyszłam z siebie i stanęłam obok. Wracam sobie swoją "furmanką" do domu, wybieram krótszą drogę, coby być szybciej, ale oczywiście jak to zwykle bywa w moim wypadku znów remontują odcinek drogi, który skończyli ostatnio- nigdy tego nie zrozumiem, kończą żeby zacząć i rozkopać to samo miejsce...chyba robią mi zwyczajnie na złość. W rezultacie stoję w korku, dojeżdżam do skrzyżowania, po mojej prawicy stoi dumnie znak "ustąp pierwszeństwa" więc czekam aż mnie ktoś puści, bo inaczej tam się wyjechać nie da i oczywiście dupa! Po 5 minutach z leksza już poddenerwowana zaczynam wymuszać na kierowcach zatrzymanie się wysuwając się nieco do przodu, ale to nie przynosi żadnego skutku. Nadal jestem spokojna, bo w domu czeka na mnie marchewka z jabłkiem i obiecałam sobie że nic mi tej radości nie popsuje. Mija kolejne 5 minut, zaczynam nerwowo gładzić kierownicę i wtedy, znienacka cymbał za mną zaczyna na mnie trąbić. No tego to by już moje nerwy nie przyjęły na klatę. Szybko się opanowałam i żeby rozładować negatywne emocje wystawiłam przez okno środkowy palec. Och jak mi ulżyło, ale tylko na chwilę, bo imbecyl po chwili zaczął cały klaksonowy koncert!!! Otworzyłam drzwi stanęłam obok, chwyciłam się pod boki i spojrzałam na kierowcę- prześladowcę tym moim mrożącym krew w żyłach wzrokiem. Tego spojrzenia chyba nikt z Was nie zna...ale ono ma moc, niewyobrażalną. Normalnie poczułam się jak królowa lodu, zamroziłam nie tylko palanta na którego spojrzałam, ale całe skrzyżowanie. Pomału wsiadłam do wozu i ruszyłam przed siebie, wszyscy zjeżdżali mi z drogi jak karetce na sygnale:P No i teraz zagadka dla moich czytelników, od którego momentu moja opowieść to ułuda??Wybaczcie, że zaczynam fantazjować, ale zawsze marzyłam o tym, żeby być artystką, chodzić w ekscentrycznych ciuchach, palić papierosa przez lufkę, siedzieć w bujanym fotelu i wymyślać niestworzone historie. Kiedy większość dzieci marzyła o tym żeby być lekarzem, prawnikiem, strażakiem itp, ja nie miałam pojęcia kim chciałabym zostać, ale gdzieś w głębi duszy czułam, że bycie kimś kto jest wybitny w jakiejś dziedzinie sztuki to jest COŚ! No i tak mi już zostało...malować nie umiem, o rzeźbie nawet nie wspomnę, na reżysera się nie nadaję, a tym bardziej na aktorkę, fotografia mnie kręci, ale nie na tyle żeby być w tym mistrzem...zostało pisanie, ale przecież nie można cały czas pisać o sobie?? Dlatego pozwólcie, że czasem popuszczę wodze fantazji i zabawię się Agathę Christie, bo nigdy nie jest za późno na zrealizowanie swoich ukrytych pragnień. Od teraz "rzeczywistość się pomału świat przemienia ideału"...to chyba Krasiński, ale jeśli się mylę to poprawcie mnie proszę:)



3 komentarze:

  1. Od momentu kiedy wystawiłas środkowy palec- w sensie mysle ze go nie wystawiłas przez to okno:D hahahha ale moze sie myle Ty chamcoku!!!:D Twoja wierna fanka K.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się wydaje, że wogóle nie stałaś w korku:)))
    Pozdrawiam Don Domenico:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ha! pudło...chyba macie o mnie lepsze mniemanie niż przypuszczałam:P

    OdpowiedzUsuń