niedziela, 11 listopada 2012

rym tym tym i Rzym

No! Wracam do żywych. Jeszcze jakiś orient express śmiga mi po jelitach, ale chyba powoli zbliża się do stacji końcowej. Trochę mnie wymęczyły te wirusy i żal mi było okrutnie tych pięknych jesiennych dni, które śmignęły mi koło nosa, ale nie ma tego złego...mogłam bez wyrzutów sumienia wybyczyć się w łóżku za wsze czasy, a gdy otworzyłam okno w sypialni to czułam się prawie jak w ogrodzie:P Filip też się ucieszył, bo po powrocie z dalekich podróży marzył tylko o naszym ogromniastym wyrku i domowym jedzeniu. A propos to urządziłam mu prawdziwą ucztę.

Pieczeń rzymska z fałszywym paszportem:D

Ingridiensy:
1/2 kg mięsa mielonego z indyka
1/2 kg chudego mięsa mielonego z szynki
1 mała pojedyncza pierś z kury
1/2 papryczki chilli
łyżka siemienia lnianego
łyżka otrębów
zioła-wedle upodobań, ja dodaję: świeży rozmaryn, oregano i bazylię
sól, pieprz
1-2 ząbki czosnku
1 jajo
1 łyżka musztardy
1/2 szkl oliwek
1/2 szkl ugotowanych brokułów
1 ugotowana marchew


Pierś, oliwki, posiekane chilli, jajo, musztardę, otręby, siemię, czosnek, zioła i przyprawy wrzucamy do malaksera i międlimy na jednolitą masę. Dodajemy resztę mięs i nadal miksujemy żeby wszystko się wymieszało. Brytfankę wykładamy papierem do pieczenia lub folią aluminiową i smarujemy delikatnie oliwą z oliwek. Przekładamy połowę mięsnej pulpy, robimy po środku rowek łyżką i układamy w nim broccoli i marchewkę. Wszystko przykrywamy pierzynką z reszty mięcha i wygładzamy. Dekorujemy ulubionymi ziołami i chilli. Wsuwamy do piekarnika nastawionego na 180 stopni, ja go włączam gdy zaczynam przygotowywać masę, więc jest już trochę zagrzany. Pieczemy ok godziny. Smakuje wyśmienicie zarówno na ciepło jak i na zimno!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz