środa, 7 listopada 2012

kuku na muniu

Pierwszy raz mam pustkę w głowie i nie wiem w jakie litery stukać, żeby stworzyły one logiczną całość...taka rozbita jestem...w zasadzie od momentu kiedy Filip wyszedł z domu, a ja wiedziałam, że wróci dopiero w piątek czułam, że do tego dojdzie. No i stało się, wczoraj jeszcze mi się udało, bo spałam u rodziców, dzisiejsze po południe uratowała moja przyjaciółka, która przyjechała do mnie w odwiedziny, ale teraz już dopadł mnie syndrom żony marynarza. Jakoś tak pusto w domu, pościel nie zagrzana, kaloryfer skręcony, nikt nie pyta mnie tysiąc razy czy chcę herbaty...nota bene mam taką małą przywarę, a nawet lepiej brzmi śmiesznostkę dotyczącą naparów i innych ciepłych napojów. Mianowicie gdy ktoś mnie zapyta czy chcę np. kawy/herbaty to nigdy nie wiem co odpowiedzieć. Najpierw mówię : "tak, po proszę", a sekundę później odwołuję, żeby za chwilę jednak chcieć i tak w kółko dopóki woda się nie zagotuje. Nie raz zdarzyło się już, że jak mi Filip zrobił rano kawę, to później gonił mnie z kubkiem po domu, a w rezultacie i tak wypijałam ją dopiero wieczorem, albo jak mnie już dusił kolankiem to wypijałam duszkiem, żeby dał mi spokój. Nie wiem na czym to polega, ale ja naprawdę nigdy nie jestem pewna czy mam ochotę na coś ciepłego, czy też nie... no chyba że zaproponowano by mi gorącą czekoladę z wiśniówką, ale to się niestety nie zdarza:P Pewnie każdy ma swoje małe dziwactwa i moje jest właśnie takie. Oczywiście nauczyłam się nad tym panować w miejscach publicznych i gdy już zamówię w kawiarni herbatę to nie biegam za kelnerką i nie zmieniam zdania co 3 sekundy, ale w domu daję moim bzikom totalną swobodę, niech się wyszaleją. A teraz idę swoje fioły zagonić pod prysznic i będziemy sobie razem filmy oglądać...
ale zanim zwieję to podzielę się z Wami przepisem na pyszne śniadanie, które zamierzam jutro wciągnąć. Aż nie mogę doczekać poranka:D

Omlet biszkoptowy bardzo lajtowy.

ingridiensy:
2 jaja
1 czubata łyżka mąki pełnoziarnistej (może być jakakolwiek)
1/3 łyżeczki proszku do pieczenie, naprawdę kapeczka
szczypta soli
1 łyżeczka cukru lub 3-4 tabletki słodzika rozkruszonego na proszek
1 łyżka miodu
owoce sezonowe

Receptura:
Białka z solą ubijamy na sztywną pianę, stopniowo dodajemy cukier, żółtka, mąkę,proszek do pieczenia i staramy się wymieszać w miarę delikatnie, ale nie martwcie się, gdy masa zrobi się płynna, bo i tak soda z proszku do pieczenia postawi ją na nogi. Smarujemy patelnię kilkoma kroplami oliwy (pędzelkiem lub papierowym ręcznikiem) można oczywiście użyć masła, jak kto woli, i na rozgrzany olej wylewamy masę. Przykrywamy i "pieczemy" 5-7 minut. No i najtrudniejsze czyli piruet...czasem udaje mi się obrócić go podrzutem, ale chyba nie warto ryzykować, zresztą w jednym czy w kilku kawałkach i tak smakuje wyśmienicie, więc  róbta co chceta;P Z drugiej strony trzymamy drania już tylko chwilę i później już tylko przekładamy omleciocha na talerz i szalejemy z miodem i owocami. Ja czasem jak mam ochotę na coś słodkiego to jem go tylko z cukrem pudrem, ale w wersji śniadaniowej pożywniejszy jest z dodatkami.
PS. Można też do masy wrzucić odrobinę otrębów na dobre trawienie, a gotowego omleta posypać siemieniem lnianym, fajnie chrupie:D
Jak go jutro zrobię to postaram się nie pożreć go od razu i zrobię zdjęcie;)






1 komentarz:

  1. Na takie chwile najwazniejsze to znalezc sobie zajecie zeby zabic te pustke (moja mama jest zona marynarza to cos wiem o tym :D) - i chyba pisanie bloga idealnie sie do tego nadaje :D

    OdpowiedzUsuń