piątek, 2 listopada 2012

Opowieści z krypty

Tak jak pisałam w poprzednim poście ruszyliśmy wczoraj w nocy w tournee po Bytomskich cmentarzach i muszę przyznać, że niezły szok przeżyłam, gdy dotarliśmy do pierwszej bramy, a ona była zamknięta na cztery spusty, a tabliczka obok głosiła: "czynne od 7 do zmierzchu" noooooooo bez jaj. Czyżby w Bytomiu grasował gang hien cmentarnych i tak się przed nim zabezpieczają??!!O mało mnie krew nie zalała. Myślałam, że taka noc rządzi się innymi prawami. Trochę sobie łagodnie mówiąc pozrzędziłam, bo jak jestem wściekle głodna to takie rzeczy natychmiast wywołują u mnie falę złości. Jednak nie zniechęciło mnie to na tyle żeby się poddać, więc ruszyliśmy dalej. W tej okolicy jest kilka parków sztywnych i po chwili byliśmy przy następnym i to "egzotycznym", bo wielowyznaniowym. Był mroczny, nie tak mocno rozświetlony zniczami, zarośnięty i pełen pułapek...tu studzienka bez kratki, tam gałąź na środku ścieżki...czuliśmy się jak w jakimś horrorze, ale było miło. Później przedostaliśmy się przez dziurę w murze na cmentarz obok i on był już w wydaniu klasycznym. Łuna, miliony lampek...a robiliście tak jak byliście mali, że mrużyliście oczy i światełka się tak fajnie rozmazywały?? Ba! Kto tego nie robił, to pytanie jest wręcz nie na miejscu:P Pospacerowaliśmy jeszcze po "naszym" mieście i gdy opadłam z sił, a uwierzcie mi, że bez "paliwa" nie zajeżdżam już tak daleko, wróciliśmy do domu. Głodowanie świetnie wpływa na pracę mojego mózgu, co zresztą wydaje się być sprzeczne z fizjologią, ale nie pozwala mi na długi wysiłek. Wracam do sprzątania, bo przez to pisanie okrutnie zaniedbałam naszą kwaterę;P I will be back soon!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz