Wprost uwielbiam, gdy osoby kompletnie nie mające pojęcia o danym
zagadnieniu wypowiadają się na jego temat jak fachowcy w danej
dziedzinie. Posty są zdrowe i ludzie je stosują od zarania dziejów. Jednak jak
we wszystkim należy mieć umiar, robić to świadomie i najpierw gruntownie
się przygotować. Ja mam już dwie głodówki za sobą, czułam się świetnie i
każdemu zdrowemu na ciele i umyśle człowiekowi polecam:) Myślmy
samodzielnie, zbierajmy informacje i doświadczenia, a później się
wypowiadajmy, bo po to kiedyś nam podarowano mózg:) Wybaczcie, że jestem
taka wzburzona, ale przeczytałam kilka ciekawych wypowiedzi na temat
głodówek i o mało mnie szlag nie trafił. Ja wiem jedno, żarcie we
współczesnym świecie stało się hedonistyczną używką i nie byłoby to
takie smutne gdyby nie fakt, że sięgamy po produkty kiepskiej jakości,
przetworzone, wysokokaloryczne i bogate w składniki uzależniające
organizm. Mimo tego, że mnie dosięgnął problem jedzeniowy o innych
korzeniach to temat potraktowałam holistycznie i taki jest wynik moich
obserwacji i doświadczeń. Wiem, że większość z Was traktuje moje słowa
pobieżnie i dopóki każdy nie przeanalizuje sam dla siebie tego o czy
mówię to nie zrozumie. Zacznijcie od własnej lodówki, później wystarczy
spojrzeć na regały i zamrażarki w supermarketach...nie wiem jak Was, ale
mnie ten widok przeraża. Tam są tony bezwartościowej żywności i co
gorsza ktoś to kupuje.
Pewnie zasypie mnie teraz lawina głosów: kogo stać
na zdrowe jedzenie? skąd mam wiedzieć co kupić? I tu Was zaskoczę.
Zdrowe jedzenie jest tanie. Nie mówię tu oczywiście o zakupach w eko
sklepach, bo na to rzadko kogo stać, np. 40zł za 1kg szpinaku uważam za
lekką przesadę. Zachowajmy zdrowy rozsądek. Jeśli tylko się rozejrzycie
znajdziecie przy swoich codziennych ścieżkach lub w swojej okolicy
warzywniak, targ lub stragan z "zieleniną". Ja mam swój za rogiem i
odwiedzam go kilka razy w tygodniu, nie zostawiam tam jednorazowo więcej
niż 20zł, a wychodzę tak obładowana, że ledwo przebieram nogami.
Oczywiście wspomagam się zakupami w sieciówkach, nie urządzam żadnych bojkotów i nie podpalam tam regałów. Zaopatruję się tam w razowe
makarony, chemię, mój hit czyli wafle ryżowe paprykowe- super sprawa, jako że nie jadam chipsów, ale jak każdy mam czasem smaka na tą podłą przekąskę wtedy sięgam po okrągłe czerwone wafelsony:D Mniam! Jeden ma 50 kcal, czyli da się przeżyć.
Oczywiście na początku trzeba poświęcić trochę więcej czasu w sklepie, bo zanim wrzucimy coś do koszyka musimy przeczytać etykietę na kilku produktach żeby znaleźć ten właściwy, ale już po kilku wyprawach, zaczynamy sięgać po "nasze" sprawdzone artykuły i analizujemy tylko te które bierzemy po raz pierwszy. Trzeba też wiedzieć na co trzeba zwrócić uwagę i co jest najważniejsze, chętnie udzielę cennych wskazówek, ale polecam też internet, bo jest istną skarbnicą. Przygotuję listę podstawowych kryteriów doboru produktów do "zdrowej lodówki" i wrzucę tu gdy będzie gotowa.
Ja tez jestem zdecydowanie za glodowkami!
OdpowiedzUsuńA najbardziej w okresach choroby, kiedy organizm potrzebuje sie sam zregenerowac i zeby mu zadne procesy trawiennie nie przeszkadzaly - spojrzmy na zwierzeta, kiedy sa chore, nie jedza. A ludzie czesto na sile wpychaja w siebie cokolwiek, zeby miec energie. Organizm sam sobie poradzi, o ile nie bedziemy mu przeszkadzac :)